piątek, 16 stycznia 2009

Konto

Dzisiaj chciałem pokrótce opisać jeden z najwięszkych sukcesów mojego dotychczasowego pobytu, jakim było założenie konta w szwajcarskim, a jakże, banku. Żeby zrozumieć dlaczego był to sukces przydatny jest pewien kontekst sytuacyjny. Otóż rzeczone konto jest kontem akademickim, które zasadniczo przysługuje studentom szwajcarskich uczelni, którzy zamierzają nimi pozostać przez co najmniej dwa lata. Potwierdzeniem tego pierwszego faktu jest legitymacja, zaś tego drugiego (w przypadku cudzoziemców) odpowiedni rodzaj tzw. "Auslaenderausweis". Na tej podstawie łatwo można określić, z czego mogły wyniknąć w problemy w moim przypadku:

a) nie mam (jeszcze) legitymacji

b) nie mam (jeszcze) Auslaenderausweis

Niczym nie zrażony przystąpiłem jednak do dzieła. Żeby wyrównać szansę wybrałem dość prowincjonalny i mały oddział, gdzie mogłem liczyć na przewagę intelektualną i retoryczną. Nie zawiodłem się, gdyż z okienka powitał mnie sympatyczny młody człowiek, szczycący się może 2/3 tych lat, co ja, schowany dodatkowo za pokaźnych rozmiarów tabliczką z napisem "In Ausbildung", czyli w wolnym tłumaczeniu "Nie bij mnie proszę, jestem nowy i jeszcze nic nie umiem". Wbrew przesłaniu płynącemu z tej tabliczki przystąpiłem od razu do frontalnego ataku i zasypałem delikwenta lawiną zawczasu zebranych pism i zaświadczeń potwierdzających kolejno:

- dopuszczenie do studiów doktoranckich (choć jeszcze nie immatrykulację)

- przyrzeczenie wydania Auslaenderausweis

- zameldowanie w Zurichu

- zatrudnienie na uczelni

- wysoki iloraz inteligencji

- aryjski rodowód mojego psa do 3 pokolenia wstecz

Trudno powiedzieć, które z nich podziałało ale podziałało. Po godzinie namyślania się, stukania w klawisze i telefonicznych kosultacji młody człowiek z uśmiechem wręczył mi ok. 50 stron różnych dokumentów (zemsta jest słodka), pokazał gdzie podpisać i powiedział, że to tyle. Tzn. nie do końca, bo zostałem zobligowany do przedstawienia do wglądu brakujących dokumentów, gdy tylko zostaną mi wydane. Może do lata się uda... A na razie mijając oddział w drodze do i z pracy staram się odwracać wzrok, co by przypadkiem nie zmienili zdania.

A, byłbym zapomniał, miłą cechą tego konta jest to, że w dowód wdzięczności za jego założenie dostaje się od banku dwa bilety do kina. Także niebawem się wybieram! ;-)


Komentarze:
Powinni jeszcze wymagać znajomości retoromańskiego;)
 

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]





<< Strona główna

This page is powered by Blogger. Isn't yours?

Subskrybuj Posty [Atom]