wtorek, 6 stycznia 2009

Spacer noworoczny

Zanim się zbiorę i napiszę o pierwszych wrażeniach z pracy, proponuję krótki temat zastępczy. Pozwoli mi to po pierwsze nadrobić ostatnie zaległości z ery "przedblogowej", a po drugie przekazać coś więcej o samym Zurichu. Otóż jedną z największych zalet tego miasta (zresztą nie tylko tego - co drugiego w Szwajcarii) jest położenie na brzegu malowniczego górskiego jeziora. Jezioro jest generalnie dobre na wszystko: depresję, nudę, nadmiar energii, potrzebę samotności, potrzebę towarzystwa itd. Kwestia wybrania odpowiedniej pory na spacer. Łatwiej zrozumieć te zachwyty, gdy się wie, że Zuerisee (jak nazywają je tubylcy) wygląda np. tak...:

...albo tak:

A jak się ma do tego tytuł posta? Ano proste, wiedzeni piękną pogodą (wszystko wskazuje na to, że był to jednorazowy wyskok, który nie powtórzy się do marca) udaliśmy się 1go stycznia we trójkę (ja i rodzice) na spacer popularną promenadą wzdłuż lewego brzegu jeziora. Spotkaliśmy sporo (wyspanych) ludzi, grzało nas słońce i w ogóle było nadzwyczaj sympatycznie. Czego i wam, cierpiącym mrozy drogim rodakom, serdecznie życzę.


Komentarze:

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]





<< Strona główna

This page is powered by Blogger. Isn't yours?

Subskrybuj Posty [Atom]