piątek, 2 stycznia 2009
Zima znowu (nie) zaskoczyła drogowców
Jedną z atrakcji nocy sylwestrowej był obfity opad śniegu. Padało przez kilka godzin, grubymi płatami - w sumie z dobre 15 cm. I wtedy zrobiło się ciekawie. Otóż uprzątnięcie śniegu z głównych ulic zajęło służbom miejskim... właściwie nie wiem ile zajęło, bo śniegu zalegającego na głównych ulicach w ogóle nie było widać. Potem domyśliłem się, że po prostu posypano je solą ZAWCZASU, bo prognozy były przecież jednoznaczne - wystarczyło spojrzeć w niebo. Niby logiczne, a większość krajów ma z tym spore problemy...
Natomiast następnego dnia (czyli w NOWY ROK!!!) wszystkie autostrady, drogi, dróżki, chodniki, place, przejścia dla pieszych, przystanki, ścieżki spacerowe, podjazdy, dojścia do śmietników itp. były już elegancko uprzątnięte. Nawet schody do mojego akademika, co napawa mnie szczególnym zdumieniem, biorąc pod uwagę, że wszyscy solidnie zalali pałę. O opadach dnia ubiegłego przypominał jedynie krajobraz dookoła. Na dowód zdjęcia:
I jak tu nie lubić tego kraju?
PS: w następnym odcinku zajmę się sprawą zasadniczą dla mojej obecnej egzystencji, czyli akademikiem. Stay tuned!
Subskrybuj Posty [Atom]
Prześlij komentarz