sobota, 7 lutego 2009

Narty cd. II

Wiem, że pewnie sobie trochę nagrabię tym stwierdzeniem ale co ja poradzę, że człowiek się bardzo szybko przyzwyczaja do dobrego, czy mówiąc dosadniej "rozwydrza". W każdym razie, żeby nie było nudno, tym razem pojechałem na narty w zachodniej Szwajcarii. Świetnym do tego pretekstem była wizyta u Patryka w Lozannie, ponieważ Patryk przyjął, sensowną skądinąd, dwuwartościową zasadę, że jak nie zdaje egzaminów, to jeździ w góry. W ten sposób dotarłem do Portes du Soleil, miejsca, które co by nie mówić zasługuje na swoją nazwę:

Inną ciekawostką jest fakt, że karnety sprzedawane są w dwóch wersjach częściowej (tylko część szwajcarska) oraz całościowej, czyli na część szwajcarską i francuską. Ta pierwsza obejmuje "jedynie" 100km tras, natomiast ta druga... 650km. Ponieważ nie byliśmy w ekstremalnych nastrojach, postanowiliśmy "ograniczyć się" do opcji pierwszej. Szybko się to na nas zresztą zemsciło, gdyż już przy pierwszym zjeździe wylądowaliśmy najpierw poza trasą, potem po złej stronie góry, a na koniec pod wyciągiem, na którym nasze karnety już nie działały. Na szczęście kulturalna rozmowa z miłym panem z obsługi rozwiązała sytuację i zostaliśmy wpuszczeni boczną furtką. Swoją drogą kolejny pozytywny przejaw kapitału społecznego. Co do reszty dnia właściwie nie ma się co za bardzo rozpisywać - po prostu śnieżny raj. Doszliśmy do tego, że nie chiało nam się dwa razy zjeżdżać tą samą trasą, bo to przecież byłoby monotonne...

Może jeszcze dowód, że nasza eskapada nie była taką bułką z masłem:


Pozdrawiam!


Komentarze:

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]





<< Strona główna

This page is powered by Blogger. Isn't yours?

Subskrybuj Posty [Atom]